Witajcie!


 

Kiedy jest dobry czas na jakieś zwiedzanie? Musi być dobra pogoda, dużo czasu na miejscu, nie za daleko, bo daleko to na dłużej, miejsce koniecznie ciekawe, bo co jest interesującego w małym miasteczku, no i najlepiej tanio. Zakładając pewne czynniki można nigdy nie zwiedzać różnych miejsc. Jesień, zima i wiosna to słaba pogoda, a w lecie za gorąco! Po pracy nie ma już czasu, a w weekend trzeba zrobić to na co nie ma czasu po pracy. Miejsce musi być super, bo po co jechać tam gdzie nie ma cudu świata. A jak już nie ma wymówki to zostaje ostateczna – nie ma kasy. I koniec… Tak naprawdę jest jeden problem… podejście do tematu podróżowania. I wcale nie krytykuję tych co nie podróżują. Jak ktoś nie lubi to nie ma problemu. Są tacy co od 20 lat urlop spędzają w „Darłowie” i odpoczywają. Wspaniale! Nie trzeba latać po świeci, żeby być szczęśliwym! Co innego jest dla mnie niezrozumiałe. Czasami opowiadając o jakimś wyjeździe zagranicznym słyszałem: „WOW też bym tak chciał… ALE…” i rzadko kiedy słyszę sensowny argument. Zawsze można coś zobaczyć, zrobić… Jeżeli planując jakieś wyjście zaczynamy od analizy dlaczego tego NIE robić, to jak można mówić o wielkiej ochocie do działania. „Ja to bym mógł odbyć podróż pieszo przez Afrykę… byle nie przechodzić przez ulicę”. W podróżowaniu liczy się kreatywność i pokonywanie własnych słabości. Zresztą co to za podróżowanie… mieszkałem już w Bernkastel-Kues (Niemcy), Paryżu i teraz Budapeszcie. Za mniej niż 20 zł poleciałem do Brukseli, Sztokholmu, Frankfurtu, Londynu i Genui. Czasami bilety były za 1 zł. SERIO! Stopem jeździłem w Szwecji, Francji, Luxemburgu i Włoszech. Podróżowałem koleją przez całe Niemcy z 8 przesiadkami przez 22h. W Szwecji nocowałem u ludzi poznanych na lotnisku. W Paryżu przez 5 miesięcy mieszkałem z żoną w pokoju 8 m2. I jeszcze długo można wymieniać…

 

Słyszałem, że trzeba się wyszumieć przed ślubem, że po ślubie to już nuda, że żona to jak kotwica dla statku. Ożeniłem się w wieku 22 lat, bo bardzo tego chciałem, a nie musiałem! Za żonę wybrałem sobie najlepszą kobietę, którą spotkałem, a nie wylosowałem na jakieś przypadkowej imprezie. Wszystkie podróże wymienione wyżej odbyłem po ślubie. Mogę powiedzieć, że żona to raczej „wiatr w żagle” niż kotwica. Dziecko! Następny argument… „a Ty w życiu coś robisz? Mam dziecko! No i… no i na nic nie mam czasu i pieniędzy” Szymon w wieku 8 miesięcy mieszkał w wagonie na Helu i łóżeczko miał zrobione w wielkiej torbie podróżnej. Kiedy miał niecałe 2 lata zwiedził całą Kretę podróżując PKS-em. Spał na ostatnim siedzeniu i nie pamiętam by mu to specjalnie przeszkadzało. I niech mi tu nie gada ktoś, że to nieodpowiedzialne. Nieodpowiedzialne jest zostawianie dziecka bez opieki. Dziecko jest szczęśliwe, jak rodzice są szczęśliwi. Jak ktoś je traktuje jak zablokowanie marzeń, to to nic dobrego nie wróży. Znam takich co by mi powiedzieli, że to żadne podróżowanie i można więcej. Może i można, ja czuję się szczęśliwy i na nic nie narzekam. Słyszałem już kilka razy, że jesteśmy odważni, bo mieszkamy w Budapeszcie. A życie wygląda tak samo jak we Wrocławiu. To tylko 550 km od domu, klimat odrobinę cieplejszy, ta sama kultura, religia. W dodatku wielkie, piękne miasto. Chyba większym wyzwaniem byłoby przeprowadzić się do Suwałk. Każdy może mieszkać i pojechać gdzie tylko chce. Jeżeli naprawdę pragnie i przestanie się martwić, że nic mu się nie uda, a weźmie się do roboty. Można pomyśleć, że fajnie mi pisać, bo mamy tu pewną pracę i możemy się utrzymać. Tylko ta praca sama się nie znalazła, podanie nie napisało i rekrutacja nie przeprowadziła. Jak żona zdecydowała się na studia w Paryżu to było tylko sześć chętnych osób. Fakt było trudno i często bardzo ciężko, ale jak się chce to się da! Jak możesz na studiach wyjechać gdzieś i to lubisz to nad czym tu dumać? Odwagi i w drogę!

 

Zapraszamy do zostawienia po sobie wpisu na naszej stronie!!! - żebyśmy wiedzieli, że czytacie i chcieli publikować więcej!!!