Kemping w Chorwacji okazał się mniejszy niż poprzednio wenecki, nie było też specjalnie plażowej pogody we wszystkie dni, dlatego zdecydowaliśmy się na kilka wyjazdów. Pierwszy z nich był do słoweńskiego Piranu. Ja byłem już wcześniej w tym pięknym mieście, ale rodzice musieli je zobaczyć.
Wrześniowy czas to tak jak w poprzednim roku wyjazd na kemping z Eurocampem. Tym razem padło na Istrię w Chorwacji, aby nie ciągać dzieciaków za daleko. Ponieważ zdecydował się zabrać z nami mój brat, to mieliśmy 6 osób i 5 miejsc w samochodzie. Nie ma jednak to tamto, postanowiłem, że dojadę stopem.
Krk to wspaniała wyspa chorwackiej Zatoki Kvarnerskiej. Zwiedzaliśmy ją już wcześniej i bardzo nam się podobała. Kiedy nasi znajomi napisali, że będą na niej przez kilka dni, nie mogliśmy powstrzymać się, aby do nich dojechać. Akurat była w Budapeszcie moja mama, więc wybrała się z nami. To tylko 6 godzin drogi autostradą od naszego domu, więc można spokojnie wyskoczyć na weekend.
Nasz weekendowy wypad zakładał dotarcie nad morze na wysokości miejscowości Senj. Tam w okolicy znaleźliśmy nocleg w apartamencie za ok. 20 EUR na cztery osoby. Cena - tanioszka. Dodatkowo po przybyciu powitał nas gospodarz z butelczyną miejscowego trunku na tacy. Polał po kieliszku, nalał sobie i wypiliśmy zdrowie gości i gospodarzy. Następnie powiedział, że już musi iść i zostawił całą butelkę informując żartobliwie, że poczuje się urażony jak nie opróżnimy jej zawartości. To się nazywa chorwacka gościnność! Wszystko w cenie... super.
Kraina wspaniałych jezior i wodospadów Plitwickich, wzbudzała we mnie mieszane uczucia od kiedy dowiedziałem się tylko, że takowa istnieje. Wyprawa w tamte rejony zapoczątkowała nasz weekendowy wypad do Chorwacji. Fajnie brzmi wypad na weekend do Chorwacji... no ale z Budapesztu to tylko 500 km, więc autostradą jakieś 4 do 5 godzin drogi.
Miasto legenda. Republika Raguzy, potem Dubrownik, to właściwie miasto państwo rządzące się własnymi prawami. Otoczone ogromną twierdzą i grubymi murami, zostało przekształcone w potężną fortyfikację. Od zawsze pełniło ważną rolę jako pośrednik w handlu w basenie Morza Śródziemnego. Na samo zwiedzanie przeznaczyliśmy zbyt mało czasu... ale cięzko znaleźć odpowiednio dużo, czasu, gdyż zawsze będzie go za mało na Dubrownik.
Odkrywanie nieznanego nam terenu to jedna z naszych pasji. Tym razem padło na Bałkany. Jak w siedem dni (1-6 maja) przejechać 2500km, 12 razy przekraczać granicę, dobrze się bawić, nie przepłacać i to wszystko razem z trzylatkiem. Zapraszam do przeczytania o naszej bałkańskiej wyprawie.