Nie można odpoczywać wiecznie i po naładowaniu akumulatorów zaczeliśmy wcześnie rano ostatnim zabytkiem Tbilisi - sobórem Trójcy Świętej. Jest to obecnie siedziba najważniejszego patriarchy kościoła prawosławnego w Gruzji. Sobór otaczają duże mury i ogrody. Sama budowla została wybudowana stosunkowo niedawno i jest jedną z największych prawosławnych budowli na świecie. Rozmiar robi wrażenie, natomiast nie odczuwa się historii i minionego czasu.
Zawsze podzczas zwiedzania następuje dzień, kiedy mamy dość samochodu i trzeba odpocząć. Tym razem padło na Tbilisi i drugi dzień zwiedzania miasta. Nocleg mieliśmy przy samej katedrze Sioni w centrum miasta. Katedra z V wieku założona została przez króla Wachtanga Gorgasali, kiedy przeniósł stolicę Gruzji do Tbilisi. Sama katedra jest jedną z najważniejszych świątyń w kraju. Spacerem udaliśmy się zobaczyć za dnia budynki term. Znajdują się nad rzeką, która w centrum tworzy niemały wodospad.
Decyzja o wylocie do Gruzji zapadła dość szybko i niespodziewanie. Promocja na bilety, ostatni tydzień urlopu do wykorzystania. Tanie linie lotnicze i byliśmy w Kutaisi. Tak zaczyna się scenariusz setek polskich wypraw do Gruzji. Kraj tak daleki, stał się bardzo bliski za sprawą tanich linii lotniczych. Nasze zadanie było jednak inne. Jak zwiedzić cały kraj w 10 dni? I to z dwójką dzieci? W listopadzie? Odpowiedź jest prosta, potrzeba lokalnego przewodnika z własnym samochodem. A jak się trafi taki, mówiący po polsku to jeszcze lepiej. Tak też było...