Neusiedler See, Schneeberg i okolice

 

Nasz weekendowy wyjazd do Austrii zakładał odwiedzenie kilku miejscowości w okolicach jeziora Neusiedlersee, nocleg w Sopronie na Węgrzech tuż przy granicy z Austrią i drugiego dnia Opactwo w Melk wraz z przejażdżką doliną Dunaju

 

 

Pierwszą miejscowością jaką odwiedziliśmy było Eisenstadt. Jak tylko przekroczyliśmy granicę od razu dało się zauważyć zmianę szczególnie w małych miejscowościach. Wszystko wydawało się uporządkowane i odpowiednio dobrane. Eisenstadt urzekło nas pięknym zamkiem oraz starymi uliczkami. Było to pierwsze miasto jakie widziałem w Austrii. Można było odczuć miejscowy porządek oraz spokój. Zjedliśmy tam śniadanie i ruszyliśmy w dalszą drogę.

 

 

Następny przystanek to zamek Forchtenstein. Na zamku odbywał się akurat festyn dziecięcy, gdzie można było postrzelać z łuku, drewnianym mieczem uderzyć w worek treningowy lub wykonać garnek starą techniką garncarską. Nie mieliśmy jednak czasu na spędzenie długich godzin na zabawie, więc przeszliśmy się drogami wewnątrz warowni, podziwiając mury oraz zabudowania oraz próbując kilku atrakcji, jak granie wielkimi szachami. Zamek usytuowany był na skale co robiło ogromne wrażenie.

 

 

Kolejny punkt wycieczki to miejscowość Rust nad samym jeziorem Neusiedler. Jezioro to raj dla miłośników ptaków wodnych i brodzących. Kajakiem można pływać tunelami w trzcinach i oglądać przeróżne ptaki. Nam wystarczyły obserwacje z przybrzeżnych pomostów. 

 

 

Szczególny charakter ma także starówka miejska. Wszystkie stare budowle przyozdabiało bocianie gniazdo. Nigdy nie widziałem tak dużej ilości gniazd w zasięgu wzroku. Gniazda były wszędzie, na kominach, słupach, wieży kościelnej i normalnych dachach. Strasznie się to podobało Szymonowi. Liczył gniazda, obserwował bociany i szukał młodych. Oczywiście nie obyło się bez zakupu małego pluszowego bociana. Moim zdaniem miasto słabo rozreklamowane, na to jak miło można spędzić w nim czasu i odczuć atmosferę wyjątkowego miejsca na ziemi.

 

 

Ostatnim punktem tego dnia było Schneeberg. Miasteczko u podnóża góry pokrytej śniegiem w środku lata. Atmosfera małego, niezatłoczonego miasteczka i otaczających go gór. Tu zdecydowaliśmy się na obiad. Udało nam się znaleźć małą restaurację serwującą dania dnia. Było bardzo tanio i pysznie. Szczególnie, że Daria zjadła gulasz z sarny w sosie kurkowym. Potrawy przepyszne, a ceny bardzo przystępne. Podczas posiłku zadzwonił telefon od właściciela pensjonatu z Sopronu. Pytał kiedy będziemy, gdyż recepcja jest zamykana o 18:00. Szok! Oznaczało to skrócenie tego dnia o 2 godziny zwiedzania. Okazało się jedna, że taki zapis jest w regulaminie i musieliśmy się szybko udać do miejsca noclegu. Ten dzień nie zakończył się jednak już noclegiem, gdyż jak już opisałem był plan rezerwowy... zwiedziliśmy Sopron. Dobrze było choć na chwilę wtargnąć w atmosferę austriackich gór.

Czytaj dalej 

 

 

poprzednia   następna

 

 

Write a comment

Comments: 0