Gruzja: Dzień X - Kutaisi:

Ostatni dzień podboju Gruzji to powrót do Kutaisi. Noc minęła nam dość średnio i musieliśmy się dobrze ogrzać. Przewodnik powiedział, że w Kutaisi nie ma poleconego noclegu, więc zarezerwowałem jeden przez internet. Po drodze zajechaliśmy do starej gruzińskiej restauracji na szybki posiłek, kurczaka w śmietanie i chaczapuri adżarskie z jakiem. Potem od razu pojechaliśmy się ogrzać, było sucho, ciepło i przyjemnie. Był to ostatni dzień, gdyż wcześnie rano mieliśmy samolot powrotny. Nie było jednak taryfy ulgowej.

 

 

Po odpoczynku przejechaliśmy do monastyru Gelati, gdzie mogliśmy ostatni raz podziwiać ten typ budowli. W bramie wejściowej do monastyru pochowano władcę, który chciał aby wszyscy odwiedzający świątynię przeszli obok jego mogiły. Dawniej budowla była ostoją uczonych i do dziś zachowały się pomieszczenia gospodarcze służące zgromadzeniom. 

 

 

Kolejnym punktem w Kutaisi był park dinozaurów i jaskinia w Statalpi. Znajdują się tutaj autantyczne ślady dinozaurów, odkryte w czasie wykopalisk. Dużym zaskoczeniem była całkiem spora jaskinia z ciekawymi formami skalnymi. Jest też szkielet dinozaura znaleziony podczas wykopalisk. Park składa się z wielu ścieżek oraz tarasu spacerowego w chmurach, gdzie można zobaczyć z daleka panoramę Kutaisi. Nie podobały mi się plastikowe makiety dinozaurów dodane do ścieżek edukacyjnych. Mając prawdziwe skarby prehistorii i autentyczne eksponaty, nie trzeba dodawać figur z plastiku rodem z kolejki z lunaparku. Jest to jednak mały element i nie psuje ogólnych wrażeń. 

 

 

Wieczorem pojechaliśmy do katedry Bagrati. Obiekt był remontowany i prace dobiegały końca. Wieczorem prezentował się bardzo okazale. Katedra została wpisana na listę dziedzictwa UNESCO, a następnie na listę obiektów zagrożonych przez prace remontowe. UNECO sprzeciwiało się remontowi i uważa, że prowadzi to zniszczenia dawnego charakteru obiektu. Nie jestem ekspertem, ale obiekt wieczorem prezentował się okazale i był to ostatni przystanek w naszej podróży po Gruzji. Zapamiętam oświetloną katedrę, jako podkreślenie naszej kilkudniowej przygody. Przed snem udaliśmy się jeszcze na gruzińską ucztę w lokalnej restauracji. Zamówiliśmy mnóstwo sałatek i past, szaszłyki nabite na szable oraz misę pierożków khinkali. Tak kończy się przygoda ze wspaniałą kuchnią, kulturą i mistycznymi monastyrami. Wrócimy w te strony na pewno i na pewno wyruszymy w drogę z Przewodnikiem, który stał się naszym Przyjacielem.

 

Czytaj dalej

 

 

poprzedni      nastepny

Write a comment

Comments: 0