Balaton

Kiedy pierwszy raz wybierałem się nad Balaton, sprawdziłem czego mogę się spodziewać porównując na mapie Balaton z naszym największym jeziorem – Śniardwami. Spodziewałem się czegoś ogromnego, wręcz jak to mówią „Węgierskiego morza”. Kiedy stanąłem na brzegu szybko zweryfikowałem swoje oczekiwania… Prawda, jest ogromny! Ale jest bardziej długi jak szeroki. O tym jak ogromny jest, można się przekonać jadąc wzdłuż brzegu, ale na nim stojąc – raczej nie. Widać drugi brzeg, raczej nie ma wielkiej fali… Nie zgadzam się jednak z ludźmi, którzy krytykują to miejsce i tylko narzekają! A takich wypowiedzi nie brakuje. To nie tak. Balaton jest po prostu INNY! Widziałem wiele różnych jezior w Polsce, na Mazurach byłem ponad dziesięć razy i takiego jeziora nie spotkałem. I to mnie urzekło najbardziej!

 

 

Wielka przestrzeń wodna daje się poznać jak przejdzie się z brzegu w głąb jeziora (a można całkiem daleko dojść . Fakt, jest ogromny! I fakt drugi – PŁYTKI! I to nie płytki w normalnym znaczeniu. Jak tam jechaliśmy to już wyobrażałem sobie, że jest płytko… hmm… ja chyba nie rozumiałem wcześniej słowa płytko! Na prawdę można przejść w wodzie po kolana na taką odległość, że człowieka z brzegu ledwo widać. „Popatrz ta stoi 10m od brzegu i wody ma po kostki… a patrz tamtą jest 25m od brzegu i po kolana… Potem obie kaczki odleciały…” To przypadkowa rozmowa znad jeziora. Dodatkowa atrakcja jest taka, że piasek na dnie przypomina raczej błoto. Jest szary i….. hmm… nieciekawy (to chyba najlepszy przymiotnik). W zasadzie pomijając fakt, że ja po prostu uwielbiam wodę i wszelakie akweny wodne to myśli nad Balatonem były raczej muliste…

 

Wtedy odezwało się moje znacznie młodsze ja: „Tato… czy ja mogę trochę pobiegać sobie po wodzie! Proszzzę!” Pół dnia biegaliśmy z żoną i synkiem po jeziorze, graliśmy w „nogę” w wodzie, w zbijaka, w głupiego jasia, w berka i poszliśmy „na głębinę” (synek miał tam po szyję). Szymona nie dało się z wody wyciągnąć! Co z tego, że aby popływać trzeba iść 15 minut, a jak się wraca to można wyschnąć. Mieliśmy czas, był to dzień wolny.

 

 

Wymieniając zalety Balatonu trzeba powiedzieć, że to idealne miejsce dla dzieci. Woda jest płytka, więc można dziecko obserwować z brzegu. Nawet jak mały rzuci się w szaleńczy bieg na głęboką wodę to mamy jakieś 50 m, żeby go dogonić. Jeżeli tylko potrafi podnieść się na rękach to się nie utopi. Zaleta numer dwa – płytko, znaczy ciepło. Przy brzegu woda się strasznie szybko nagrzewa i nawet w październiku w słoneczny dzień, synek siedział dużo w wodzie. Kolejny atut to piasek. Co z tego, że ma brzydki kolor. Nie ma śmieci, nie ma kamieni. W Chorwacji mieliśmy z tym straszny problem. Dziecko nie mogło ustać na nogach, nawet dorosły miał z tym problem. A tu mamy mięciutki piasek. Sam biega gdzie chce i robi co chce!

 

Szymon kiedy słyszy słowo Balaton skacze z radości. Jak większość, można pojechać pomarudzić i wrócić. Powiedzieć, że to wielka kałuża… (a gdzie najbardziej lubią bawić się dzieci…!). Nad Balatonem można spędzić wspaniały dzień, aktywny i pełen wrażeń. Wystarczy na chwilę poczuć w sobie spontaniczność trzyletniego dziecka…

 

Czytaj dalej 

 

poprzednia   następna

 

 

Write a comment

Comments: 0