Herceg Novi, Budva, Sveti Stefan, Petrovac
Herceg Novi:
Miasto położone na kilku poziomach. Milion schodów w każdą stronę i kilka punktów warownych połączonych w system obronny. Ciekawy port u wejścia do zatoki kotorskiej. Kawałek od centrum znajduje się okazały monastyr z pięknym ogrodem. Dla nas był to pierwszy punkt przygody w Czarnogórze, gdyż to tutaj przybyliśmy o 23, pierwszego dnia wyjazdu, i tu był pierwszy nocleg. Za nocleg zapłaciliśmy 20EUR w apartamencie 4 osobowym. Piękny taras z widokiem na zatokę. Do tego zakupy na śniadanie kilka euro, a jakie wypasione... Tanioszka i już polubiłem ten kraj!!!!!!
Budva:
Dwa oblicza miasta. Z jednej strony to kurort, podobny do polskiego Sopotu, gdzie można zawitać do dobrej restauracji i zobaczyć luksusowe jachty w porcie. Nie brakuje też nadmorskich straganów i dmuchanych zjeżdżalni. Normalnie tandeta i wypoczynek dla ludzi bez większych potrzeb. Z drugiej strony to jak większość czarnogórskich miast - potężna twierdza. Twierdza okalająca grubym murem całe stare miasto, nazywana czarnogórskim Dubrownikiem. Ta część pozwala na zadumę nad historią regionu i całego kraju.
Sv Stefan:
Maleńka wyspa w pełni zagospodarowana przez niską zabudowę. Dziś jest to hotel i wstęp jest płatny. Warto zatrzymać się jadąc z Budvy do Petrowacu i strzelić kilka fotek. Szczególnie podczas zachodu słońca. Wygląda wtedy bardzo efektownie.
Petrovac:
Małe miasteczko w centrum wybrzeża Czarnogórskiego. Docelowa baza noclegowa z uwagi na położenie w środku. Mała nadmorska promenada wbita w malutką zatokę oddzieloną urwiskiem skalnym. Miejsce idealne na wyciszenie i wypoczynek. Ceny znacznie dostępniejsze niż w większych miejscowościach.
Wyszukaliśmy tutaj ciekawą restaurację. Potwierdziło się, że najlepiej jadać w oddalonym od głównej promenady miejscu, pełnym mieszkańców. Bardzo cieszył fakt, że obsługa nie mówi po angielsku. Bo jak wiadomo za językiem angielskim i niemieckim idzie turystyka, a to należy czytać jako mało, słabo i drogo. Tam gdzie dba się o klienta przez cały rok, nie tylko w sezonie, ceny są jak z bajki, jedzenie pyszne, a porcje... no synek dostał połówkę kiełbasek z ziemniaczkami i ja bym się tym najadł ... marzenie...
Write a comment