Lovcen - serce Czarnej Góry

Park Narodowy Lovcen. Serce Czarnogóry. Wielki szczyt, pokryty skałami i śniegiem w maju. I wyprawa samochodowa... w nieznane... Nic tylko się przenieść do tych chwil, kiedy to ruszyliśmy z miasteczka Cetinje wprost do krainy gór. Mapa pokazywała, że można wjechać samochodem bardzo wysoko i potem już tylko kawałek na szczyt. Ale... 

 

No właśnie jest tylko kilka ale... po pierwsze trzeba znać drogę... gdyż jak się okazało nie tylko jedna prowadzi na szczyt. Samochodem, to pestka jechać po drodze asfaltowej, aż tu nagle rozwidlenie. Znaku nie ma, strzałki nie ma... nic... to pyk w lewo i przed siebie. W lewo było jakoś mniej cywilizacji i chyba tylko dlatego. Na początku jechało się spokojnie, ale z czasem droga zrobiła się węższa, coraz więcej kamieni i dziwne zakręty po 180 stopni, na których nasz samochód ledwo się łamał. Spotkaliśmy też jeden samochód, co nas troszkę pokrzepiło, bo to znaczy że da się przejechać... co z tego że terenowy. Za to widoki fantastyczne i mówię to z pełną premedytacją. Ktoś zauważył i krzyczy tam jest schronisko na szczycie. No był tam jakiś budynek, ale mnie bardziej interesowała droga i... Faktycznie była to droga na szczyt... tylko rowerowa...

 

 

Jakoś udało się dotrzeć do tej prawidłowej, gdyż przed samym parkingiem połączyły się w jedną główną trasę, te drogi, które wcześniej się rozeszły. I tutaj nowe zaskoczenie... śnieg! Droga w śniegu, a my w japonkach i sandałach. No ale synek na barana i jakoś brniemy... nie powiem nogi z zimna drętwiały. Ale po kilku zaspach, udało się wejść na łysą grań ponad drzewami i było już sucho. Po kilkunastu metrach przewyższenia ukazało się wejście do... mauzoleum! Nie schronisko, ale prawdziwy grobowiec! I to z wejściem na 300 stopni w tajemniczym tunelu. Na szczycie wbity w skały potężny pawilon z dwoma posągami, strażnikami z przodu. 

 

 

Widok jak już wspomniałem FANTASTYCZNY. Jedyne co mi przyszło na myśl to sceny z ekranizacji tolkienowskiej powieści, gdzie widać było potężne grobowce wielkich władców. I tutaj taki właśnie jeden, taki filmowy, a jak prawdziwy. W środku znajdowało się mauzoleum Piotra II Petrowić-Niegosza. Ostatniego teokratycznego władcy Czarnogóry. Posiadał on absolutną władzę świecką i był biskupem. W czasach jego panowania, król i święty w jednej osobie. Choć grobowiec w jakim go pochowano świadczyć może, że był traktowany jak wcielenie boga kroczącego po ziemi.

 

 

Tył mauzoleum to taras widokowy, osadzony niczym orle gniazdo, na straży spokoju spoczywającego władcy. Widok... nie do opisania <...>! Zatoka kotorska i całe pasmo Lovceń u naszych stóp. Trafił się też jeden miły Pan przewodnik, który po niemiecku uraczył nas miejscową gawędą o powstaniu państwa czarnogórskiego. To miejsce to jej początek. Wielka góra w koronie innych mniejszych. W czasach najazdów była tak zaciekle broniona, że krew obrońców i najeźdźców płynęła strumieniami z tych gór... a same skały pozostały czarne. Od tego historycznego miejsca nazwano państwo Czarną Górą. Wejście schodami i wkroczenie do mauzoleum to jedna z największych atrakcji jakie są dostępne w tym kraju. Poczuj ducha tego Państwa i smak  żywej historii.

 

Czytaj dalej 

 

 

poprzednia   następna

 

 

Write a comment

Comments: 0