Rijeka – zima w Chorwacji, gorący karnawał

 

Na samym początku trzeba wyjaśnić jedną sprawę... jak to Chorwacja w lutym?! Każdy zadaje to samo pytanie! Tam jest pięknie, tam jest tanio, tam jest gorąco... ale to letnia destynacja. To co ma ten luty do Chorwacji... A właśnie, że ma!

 

 

Zdecydowaliśmy się na wyjazd do Rijeki. Miasto uchodzące za mało ciekawe, a w niektórych podręcznikach wręcz pomijane. Jednak z Budapesztu to najbliższe wybrzeże Adriatyku. W dodatku miasto posiada bogatą historię, gdyż w przeszłości walczyły o nie Węgry, Włochy oraz Serbowie i Chorwaci. Najważniejsze jednak jest to, że w lutym odbywa się tutaj karnawał! Nie jest może bardzo popularny, ale za to niezwykle ciekawy. 

 

 

Wyjazd właściwie miał formę tylko weekendową. Sobota i niedziela, intensywne zwiedzanie i zabawa karnawałowa. Niestety zaraz po przybyciu na miejsce okazało się, że największa parada jest przełożona na dzień następny... powód? Deszcz! Już każdy inny powód byłby dobry... ale nie ten. Nie ma parady, a do tego jeszcze leje i jak tu zwiedzać. Całe szczęście, że to był tylko stan przejściowy i udało się go przeczekać w miejscowym muzeum.

 

 

W takich chwilach te właśnie muzea, do których nigdy nie planujesz zajrzeć są niezastąpione. Doskonale zabijają uczucie traconego czasu podczas wyjazdu, gdy nie ma pogody. Kiedy już się przejaśniło wybraliśmy się na spacer po starym mieście oraz odwiedziliśmy miejscowy targ rybny. 

 

 

Wieczorem udaliśmy się do miejsca naszego noclegu, położonej niedaleko Opatji. Miasteczko znacznie mniejsze od Rijeki, za to posiadające wspaniałą atmosferę kurortu nadmorskiego. Tutaj można przejść się odcinkiem słynnej morskiej drogi na samym brzegu Adriatyku. Dokładnie takiego miasteczka szukaliśmy na wieczorny spacer i wypoczynek. Uzdrowisko bogate jest w wille wypoczynkowe oraz okazałe parki z bujną i egzotyczną roślinnością. Na kolację wybraliśmy się do miejscowej restauracji z owocami morza. Szymon szczególnie upodobał sobie makaron z tuszem mątwy, my zjedliśmy małże i krewetki.

 

 

Kolejny dzień zapowiadał się bardzo atrakcyjnie. Zostawiliśmy sobie zwiedzanie zamku Trsat w Rijece oraz czekała nas zabawa karnawałowa. Dzień, zupełnie inny od poprzedniego, był bardzo ciepły i słoneczny. Zbudowany na wzgórzu średniowieczny zamek, wraz z okolicznym klasztorem, tworzą w zasadzie osobną miejscowość, choć mocno połączoną z Rijeką.

 

 

Panorama miasta zapiera dech w piersiach i doskonale widać rzekę dzielącą miasto na dwie części. Rijeka ma szczególne położenie, dlatego jest znaczącym portem handlowym, a w średniowieczu była jednym z najważniejszych miast całego regionu. Położenie to sprawia także, że była miastem o które ubiegały się okoliczne kraje, których wpływy widać w architekturze oraz kuchni. 

 

 

Po zwiedzaniu zamku udaliśmy się na główną ulicę miasta, gdzie miała odbyć się parada. Szymon przebrał się w strój Lorda Vadera z Gwiezdnych Wojen i biegał z mieczem świetlnym. Weronika zawiązana w chuście na brzuchu podziwiała najdziwniejsze przebrania miejscowych i przyjezdnych dzieci. Całe miasto zamieniło się w wielki bal przebierańców. W paradzie przechodziły grupy ze szkół całej Chorwacji. Były smerfy, pszczółki, grzybki czy nawet telewizory. Nie zabrakło też strojów historycznych jak pasterze z głową kozła. Wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się uczestniczyć w tej zabawie... a to tylko dla tego, że zdecydowaliśmy się na wyjazd do Chorwacji... w lutym!

 

Czytaj dalej

 

 

poprzednia   następna

 

 

Write a comment

Comments: 0