Göteborg – szwedzka kuchnia i park rozrywki

 

Miasto, które było naszym najdalszym celem podczas tej podróży. Mieliśmy plany, aby wybrać się do największego wesołego miasteczka w Szwecji i trochę pozwiedzać miejscowe atrakcje.

 

 

Pierwszym punktem w tym mieście jaki postanowiliśmy zobaczyć to targ rybny popularnie zwany "Rybnym kościołem". Faktycznie budowla przypomina świątynię z zewnątrz, położona jest nad jednym z kanałów wodnych, a w środku znajduje się wspaniały targ rybny. Idealne miejsce na miejscowe śniadanie. Po zakupie bagietki i kilku rybnych przysmaków zabraliśmy się do próbowania miejscowej kuchni. Śledzie mieliśmy marynowane na kilka sposobów. Najbardziej do gustu przypadły mi te marynowane z korą z drzewa sandałowego. 

 

 

Jednak wszystkie potrawy nie mogły się równać z Gravlax'em. Jest to surowy łosoś peklowany w soli z koprem. Tak marynowany musi poleżeć kilka dni. Historyczna nazwa Gravlax oznacza dosłownie pogrzebanego (grav) łososia (lax). Dawniej rybacy solonego łososia przykrywali piaskiem na brzegu morza w zasięgu morskiej fali, tak aby lekko sfermentował. Dziś jednak stosuje się tylko marynatę. Taki łosoś pokrojony w cienkie plastry jest wyśmienity z bagietką na szwedzkie śniadanie. 

 

 

Po wspaniałym posiłku udaliśmy się do Muzeum Morskiego, które było stworzone z połączonych ze sobą okrętów i kutrów. Można było się przejść po wielkim okręcie marynarki wojennej, wejść do łodzi podwodnej czy stanąć przy bukszprycie ogromnego żaglowca. Wszystkie okręty połączone są trapami co stanowi wielką atrakcję szczególnie dla najmłodszych. Szymon cały czas w tym muzeum był piratem. Nawet organizowali dla dzieci poszukiwanie skarbu z piracką mapą. Nasz syn był zachwycony.

 

 

Po niezwykle udanej wizycie w muzeum przeszliśmy wzdłuż nabrzeża i dotarliśmy do budynku opery, a stamtąd na plac Karola Gustawa. Stare miasto jest bardzo przyjazne z licznymi gwarnymi uliczkami. W centralnym punkcie znajduje się zabytkowa katedra.

 

 

Nie można zapominać, że jest to niezwykle historyczne miasto z siedzibą Kompanii Wschodnioindyjskiej. Nie ma ona tak dużego znaczenia jak dawniej, ale wywarła duży wpływ na rozwój miasta i nadała miastu formę obserwowaną do dziś. Dzień zakończyliśmy w malowniczej dzielnicy Hadze. Idealne miejsce na spotkania przy kawie lub wieczorem przy piwie.

 

 

Drugi dzień to zupełnie inna część turystyki. Było tradycyjnie i historycznie, musi być też i dobra zabawa. Ten dzień był w całości zarezerwowany na Liseberg, największy park rozrywki w Szwecji. Szymon nie mógł się doczekać tego dnia od początku wyjazdu. 

 

 

Liczba atrakcji w środku parku jest przeogromna i będąc z dwójką dzieci nie sposób było wszystko zaliczyć jednego dnia. Do największych atrakcji trzeba zaliczyć rollercoaster Helix i wieże spadku swobodnego AtmosFear. Jednak i inne przejażdżki dostarczały nie lada wrażeń. Nie był to może najlepszy park dla 4 latka, za to na pewno najlepszy w jakim byłem dla osób dorosłych.

 

 

Pół dnia nogi miękkie jak z waty i serce tykające bardzo szybko. Wiele razy po prostu wrażenie spadania swobodnego w dół. Polecam każdemu, kto tylko będzie w tych stronach. Tym miłym akcentem zakończyliśmy pobyt w tym niezwykłym mieście. Göteborg zrobił na nas ogromne wrażenie i z pewnością 2 dni to za mało, aby zobaczyć wszystkie atrakcje jakie oferuje.

Czytaj dalej

 

 

poprzednia   następna

 

 

Write a comment

Comments: 0