Gruzja Dzień II - Kachetia:

Drugiego dnia pobytu spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem z samego rana. Zaplanowaliśmy zwiedzanie Kachetii, a do tego potrzebowaliśmy całego pełnego dnia. Przewodnik jest gruzinem dobrze mówiącym po polsku, doskonale znał miejscowe zwyczaje, kuchnię i wiedział, jak dotrzeć do najciekawszych atrakcji. Pierwszy punkt naszego dnia, który mieliśmy okazję zwiedzać w lekkim deszczu to Monastyr św. Jerzego w Bodbe. Monastyr był pierwszą budowlą tego typu jaką widzieliśmy i pomimo złej pogody, bardzo miło się go zwiedzało. Zobaczyliśmy też leżące poniżej źródła św. Nino, gdzie ludzie pielgrzymują, aby zanurzyć się w uzdrawiających wodach. Nino była świętą, która nawróciła Gruzję i to dzięki niej przyjęto chrześcijaństwo.

 

 

Następnie wybraliśmy się do miasta Sighnaghi, otoczonego twierdzą z widokami na okoliczne winnice. Niestety tego dnia z rana nie mieliśmy szczęścia i miasto ukryte było we mgle. Zdecydowaliśmy się na szybszy obiad. Był to pierwszy raz, kiedy spróbowaliśmy khinkali, gruzińskiego pieroga, wypełnionego mięsem i rosołem. Pierogi są bardzo smaczne i od razu weszyły na listę naszy ulubionych dań. W mieście odwiedziliśmy też mały targ, gdzie zakupiliśmy owoce khaki i granaty oraz więcej "snikersów". Miasto miłości nie okazało się dla nas łaskawe, jeśli chodzi o pogodę, ale i tak wspominam je jako jeden z ważniejszych punktów naszej wyprawy. 

 

 

Pogoda lubi zaskakiwać i tym razem bardzo pozytywnie. Zza chmur wyszło słońce i tylko dzięki temu mogliśmy dotrzeć do ostatniego punktu w Kachetii. Prowadzi tam dość trudna i żwirowa droga, po której nie można jeździć w trakcie deszczu, gdyż nie widać dziur. A był to słynny kompleks monastyrów Dawid Garedża. Monastyry są zbudowane na wielkiej górze Garedża. Miejsce bardzo słynne, ale i nieodkryte. Do kompleksu docierają turyści i wycieczki zwiedzające Gruzję, nie jest wymagający i wystarczy podejść troszkę po zboczu, aby go zobaczyć.

 

 

Prawdziwy skarb tego miejsca jest jednak ukryty po drugiej stronie góry. Trzeba tylko wiedzieć, że warto na nią wejść i warto zejść na zbocze od strony Azerbejdżanu. Tam znajdują się wydrążone w skałach duże cele mnichów, którzy mieli tu swoje pustelnie. Ściany są pokryte freskami z podobiznami świętych oraz Świętej Rodziny. Niestety część z nich zniszczona przez azerów, roszczących prawa do tego terytorium. Droga jest znacznie trudniejsza od standardowego zwiedzania, ale naprawdę warto podjąć ten trud. Nasze dzieci spokojnie sobie poradziły w tym terenie, a Szymonowi bardzo podobały się groty mnichów wykute w skałach. Przepiękne są także widoki ze szczytu i to zarówno na stronę gruzińską, jak i azerską.

 

Czytaj dalej

 

 

poprzednia      nastepna

 

Write a comment

Comments: 0