Gruzja: Dzień V - Tbilisi cz. II:

Zawsze podzczas zwiedzania następuje dzień, kiedy mamy dość samochodu i trzeba odpocząć. Tym razem padło na Tbilisi i drugi dzień zwiedzania miasta. Nocleg mieliśmy przy samej katedrze Sioni w centrum miasta. Katedra z V wieku założona została przez króla Wachtanga Gorgasali, kiedy przeniósł stolicę Gruzji do Tbilisi. Sama katedra jest jedną z najważniejszych świątyń w kraju. Spacerem udaliśmy się zobaczyć za dnia budynki term. Znajdują się nad rzeką, która w centrum tworzy niemały wodospad.

 

 

Dzień miał być leniwy, dlatego wybraliśmy się na spokojne zwiedzanie ogrodu botanicznego na zboczu stromej góry zakończonej twierdzą Narikala. Podejście nie jest łatwe, ale można je pokonać spokojnie zatrzymując się w ogrodowych placach zabaw. Na szczycie można wejść na pozostałe mury twierdzy i podziwiać panoramę miasta. Trzeba też wspomnieć, że nad wzgórzem wznosi się wielki pomnik Matki Gruzji. Spacer wzgórzami to doskonały pomysł na aktywny wypoczynek i podziwianie Tbilisi z wysoka. Na dół można się dostać kolejką linową prosto do Parku Europejskiego z Mostem Pokoju. Jest to najnowsza część Tbilisi. W drodze powrotnej do naszego miejsca noclegowego zobaczyliśmy jeszcze na wysokich skałach Pomnik króla Wachtanga Gorgasali i cerkiew Metechi. 

 

 

Popołudniowa część naszego dnia to obiad w królestwie khinkali. Zostaliśmy zaproszeni do restauracji przez naszego Przewodnika, aby troszkę pogadać i poznać jego żonę. Nie za bardzo nam się rozmowa kleiła, gdyż ona nie zna polskiego i tylko udało się zapytać o parę prostych rzeczy, wspomagając się podstawami rosyjskiego. Miejsce za to było bardzo fajne, muzyka na żywo, bardzo dobrze wyglądający lokal i mnóstwo rodzai khinkali. Wspomniane we wcześniejszych wpisach pierożki, to symbol Gruzji. Lepi się je tak, aby po ugotowaniu w środku z mięsa i przypraw wydobył się rosół i stanowił część nadzienia. Zamówiliśmy trzy wielkie talerze, tak aby wszyscy się najedli. Khinkali jje się rękami, nagryzając najpierw mały otwór, tak aby wypić rosół z nadzienia. Nie wolno kroić i używać widelca, gdyż cała zawartość wyleci na zewnątrz. Nie zjada się ciastowego "ogonka", miejsca sklejenia pieroga. Gruzini żartują, że ogonki zjadają tylko Ci, którzy chcą ukryć, ile khinkali już zjedli. Nie trzeba chyba dodawać, że khinkali stało się ulubionym smakiem Gruzji dla Szymona, a po tej historii, ogonek od khinkali jest zawsze zjadany. Po smacznej i wesołej kolacji, Przewodnik zabrał nas na najwyższą górę nad Tbilisi, na której znajduje się park rozrywki. Park był już zamknięty, my mogliśmy za to podziwiać panoramę miasta nocą. To był wspaniały dzień odpoczynku i lenistwa... 

 

Czytaj dalej

 

 

poprzednia     następna

 

 

Write a comment

Comments: 0