Berlin to nie tylko Brama

Berlin to dużo stolica wielkiego europejskiego kraju. Od czego tu zacząć? Co by zobaczyć? Nie mieliśmy specjalnie planów, a każde z nas już przynajmniej raz w Berlinie było. Plan był prosty. Zaparkujemy i przejdziemy się pod Bramę Bandenburską, co dalej to już się zobaczy. Nie było czasu na wielkie zwiedzanie, tylko najważniejsze punkty miasta.

 

 

Jeszcze podczas drogi dojazdowej wyłoniła się wielka pozłacana kolumna zwycięstwa - Siegessäule. Stanowiła podstawowy punkt na wielkiej alei miejskiej. Parkowanie w centrum i już po kilku minutach spacerowaliśmy pod Bramą Brandenburską oraz w okolicy niemieckiego parlamentu - Reichstag'u. To podstawowe punkty miasta i każdy choćby mając godzinkę tutaj zagląda. 

 

 

Ponieważ było już późne popołudnie, chcieliśmy czy prędzej przemieścić się do Pałacu Charlottenburg, aby w jego pięknych i okazałych ogrodach zjeść posiłek jeszcze dzienną porą. Pałac jest nieco odsunięty od zgiełku miasta, mimo lokalizacji w centrum. Ogrody wspaniale nadają się na odpoczynek i mały piknik. Nie mieliśmy zbyt dużo ze sobą, właściwie tylko awokado z tuńczykiem i sok, ale za to sceneria nadrobiła wszelkie braki. Po zjedzeniu obeszliśmy ogrody i pałac. Nie wiedziałem zbyt dużo o tym miejscu przed przyjazdem, właściwie to nie znałem go wcale. Nie jest tak słynny jak inne światowe pałace, a powinien być! W Berlinie to obiekt numer jeden. 

 

 

Kolejnym punktem imprezy był Ewangelicki Kościół Pamięci cesarza Wilhelma I. Budowlę tę już kiedyś udało nam się zobaczyć jako miniaturę z klocków lego w duńskim Legolandzie. Zawsze cieszy mnie kiedy obiekty tak znane, że odwzorowywane w parkach tematycznych, można oglądać w rzeczywistości. Kościół zniszczony w czasie II wojny światowej, w zasadzie nie został całkowicie odremontowany. Wieżę zabezpieczono i pozostawiono jako pomnik antywojenny. Do reszty dobudowano część nowoczesną. Wieża z obciętym dachem jest unikatowa i robi kolosalne wrażenie. Pomysł, aby ją pozostawić, był doskonały. Wyobraźnia przenosi w czasy wojenne i w małym stopniu obrazuje, jak niszcząca może być wojna. W małym stopniu, bo w miejscach gdzie moglibyśmy zobaczyć ogrom zniszczenia wojennego, dziś jest nowoczesne miasto jak Warszawa, lub rośnie trawa, bo nie ma tam co oglądać.

 

 

Niedaleko kościoła jest brama wejściowa do słynnego berlińskiego ZOO. Ostatni punkt zwiedzania to Zamek Bellevue widziany z ulicy i zakupy w sklepie z pamiątkami. Nie udało nam się jeszcze zobaczyć Muru Berlińskiego, ale tą atrakcję zostawiliśmy na kolejną wycieczkę. Nie bardzo wiedzieliśmy gdzie go szukać i gdzie najlepiej się udać. W kwestii kulinarnej obowiązkowo trzeba zjeść Bratwurst z chlebem. Wypatrzyliśmy nawet małą budę, gdzie takowe przysmaki podawali. Zatrzymaliśmy się na parkingu przy betonowej ścianie i udałem się szybkim krokiem w celu zakupu naszej kolacji. Rozczarowanie było ogromne, gdy powiedziano mi, że kiełbasa się już skończyła i nie sprzedają. Humor poprawił się właściwie jak żona pokazała mi przy jakiej "ścianie" zaparkowaliśmy. Był to fragment Muru Berlińskiego. Potwierdzała to informacja na tabliczce. Wspaniale! To niespodziewana atrakcja na pożegnanie Berlina. Prawie wszystko co tylko checieliśmy się udało. W dość krótkim czasie. Aaaa! Bratwurst zjedliśmy na stacji za miastem. Pycha! 

 

Czytaj dalej

 

 

poprzednie     następne

 

 

Write a comment

Comments: 0