Słowacja - Wielka Łomnica i Lodowe Jaskinie

Brak większych wyjazdów przekłada się na małe wypady weekendowe z jednym noclegiem. Tym razem udało się połączyć odwiedziny z wyjazdem w ciekawe miejsce. Mam na myśli wypad w okolice Popradu w Tatrach Słowackich. Umówiliśmy się z moją mamą, że spotkamy się w Zakopanym. My dojedziemy z Budapesztu, mama z Wrocławia i jest połowa drogi. Potem pojedziemy w Tatry Słowackie. 

 

 

Mieliśmy jednak większe plany, gdyż chcieliśmy jeszcze po drodze zobaczyć słynne jaskinie lodowe. Jako pierwszy punkt wyprawy wybraliśmy Dobszyńską Jaskinię Lodową. Miał to być zamek Spiski, ale akurat w okolicy przebiegał rajd samochodowy i drogi były zamknięte. Musieliśmy więc zmienić nieco plany i udaliśmy się od razu do jaskini. W jaskini lód jest przez cały rok i jest go strasznie dużo. Naprawdę zaskakuje formą i specyficznym klimatem. Na ulotce reklamującej, było napisane "zaskakuje dużą ilością lodu" i jest to faktycznie prawda. Ciekawy fakt, to że strasznie spodobała się Szymonowi, zarówno jaskinia jak i ulotka. Do tej pory zapytany w jakich jaskiniach był to mówi "Domica i tak taka później, co zaskakuje ilością lodu". 

 

 

Strasznie lubię jaskinie i już wiele widziałem w Słowenii, Słowacji, Polsce czy na Węgrzech, ale pierwszy raz byłem w lodowej. Każda ma specyficzny klimat i jest warta odwiedzenia. Drugi dzień naszego pobytu to zwiedzanie kolejnej jaskini lodowej Demianowskiej. Można powiedzieć, że jaskinia ma ciekawą formę naciekową, ale niestety w lecie lodem nie zachwyca. Praktycznie go nie ma, czasami można trafić na "plamę" śniegu. Sytuacja podobno się zmienia z porą roku. 

 

 

Po zwiedzaniu udało na się znaleźć gdzieś w górskich uliczkach tradycyjną drewnianą "Konobe". Tam zjedliśmy haluszki i wróciliśmy w Tatry Wysokie, aby zobaczyć Srbskie Jezioro. W zasadzie to jezioro nie było w planach, ale było bardzo po drodze i kierownica sama skręciła. Jeziorko ma ciekawy górski klimat z piękną panoramą na Wysokie Tatry. Dzień niezwykle aktywny i jak zawsze wykorzystany w 100%. 

 

 

Ostatniego dnia został jednak najciekawszy punkt wyjazdu, odkładany na piękną pogodę, gdyż był to wjazd kolejką na Tatrzańską Łomnicę. Kolej linowa jest tu dobrze zorganizowana i nie ma długiego czasu oczekiwania. Bilecik i jedziesz w górę, nie można porównać z Kasprowym. Opcja bardzo dogodna szczególnie z małymi dziećmi. Istnieje możliwość wjechania kolejką na sam szczyt Łomnicy, jednak cena jest odpowiednia i trzeba bilet rezerwować przez internet z dużym wyprzedzeniem. Nam wystarczyło, że pojechaliśmy na skalne jeziorko z pięknym widokiem na szczyt Łomnicy. 

 

 

Właściwie to na początku wjechaliśmy w chmurę i nie bardzo było cokolwiek widać. Troszkę nas to de-motywowało, ale postanowiliśmy, że mama zostanie z Weroniką na placu zabaw, a my z Szymonem wjedziemy wyżej. Na szczęście kiedy postanowiliśmy, wjechać drugą kolejką wyżej, wiatr rozwiał chmury i mogliśmy spokojnie podziwiać piękną panoramę. Jest to przepiękne miejsce i łatwo dostępne, nawet z małymi dziećmi.

 

 

Kiedyś śmiałem się z kolejek i wyciągów górskich, preferowałem zawsze turystykę pieszą. Dalej tak zwiedzamy i zachęcamy dzieci do wędrowania. Jednak w tym miejscu było to spore ułatwienie. I ten plac zabaw tam gdzieś wysoko. Tematyczny z tatrzańskimi zwierzątkami z drewna. No mistrzostwo! Polecam szczególnie, gdy ktoś chce spędzić miło rodzinny weekend i zobaczyć ciekawe miejsce. Każdy coś znajdzie dla siebie i nikt się nie będzie nudził. 

 

Czytaj dalej

 

 

poprzednie     następne

 

 

Write a comment

Comments: 0